Migawki z Paryża



Paryż - miejskie życie

Gitarzysta przed Centrum Pompidou - zagadkową budowlą promującą współczesną sztukę, Murzynka z czerwonym kogutem włosów modląca się w kościele, archetyp przystojnego Francuza, klimat Hip Hop i Gospel w jednym kadrze, samotni i bezdomni, dynamiczna i utalentowana młodzież ze wszystkich stron świata, uliczni muzycy w bramach Luwru, pszczółka na Pola Elizejskich w pobliżu Łuku Triumfalnego, Panteon górujący nad okolicą, reset mentalny w parkach Paryża, nabrzeża Sekwany ... Wielokulturowość i turyści całego świata - tak najkrócej można by opisać paryską ulicę ...


Z Paryżem jest jak z każdym miastem, które setki lat temu przekroczyło granice populacji o wiele za bardzo by nazwać je jeszcze przyjaznym.  Olbrzymie przestrzenie, gwar ulicy, sznury samochodów i tysiące turystów. Jednak skupiając się na jego dynamice, dając się wciągnąć w codzienny wir i odkrywając na każdym kroku kamienie milowe, które budowały kulturę Europy - zachwycił mnie. Dziś - w dobie czasów globalnych odkrywam tę pozytywną część historii Europy, która wydała na świat tak znakomitych artystów i tak wiekopomne dzieła. I tego właśnie chciałem doświadczyć - otrzeć się o symbole - wieżę Eiffla, Mona Lisę, Notre Dame i kilka innych. Obcowanie z symbolami - było istotą mego pierwszego spotkania z miastem.

W sposób niemal przekorny mogę powiedzieć, że nie przepadam za dużymi miastami. Spokój średniowiecznych zaułków Modeny i Ferrary bliższy jest mojej duszy. Ale Paryż to wyzwanie - przerasta Rzym czy Lizbonę zarówno obszarem jaki i stopniem skomplikowania sieci metra. Znaczną część rozmów prowadzi się tu z automatami - począwszy od biletów na metro, a skończywszy na biletach na samolot. W Rzymie czynnik ludzki jest bardziej zauważalny. Francuzi są uprzejmi, ale ich czas nam poświęcony szybko się kończy. Jakkolwiek powierzchowne było by zainteresowanie Włochów - jest ono bardziej serdeczne i trwa znacznie dłużej.

To tylko moje impresje. Jak wschód słońca malowany przez Moneta - pomarańczowa kula i niewyraźne sylwety. Obraz to powierzchowny - ale subiektywnie - myślę, że cokolwiek ślizga się po istocie sprawy.